Geneza utworu

Dickens rozpoczął pisanie Opowieści wigilijnej jesienią 1843 roku. Był już wtedy uznanym pisarzem i dosyć zamożnym człowiekiem, ale doskonale pamiętał, że dwie dekady wcześniej jego ojciec trafił do więzienia za długi, a rodzina popadła w poważne tarapaty finansowe. Jako dwunastoletni chłopiec musiał porzucić szkołę i pójść do pracy w fabryce pasty do butów, aby pomóc w utrzymaniu siedmiorga rodzeństwa. Sytuacja robotników w purytańskiej Anglii w początkach XIX wieku była nie do pozazdroszczenia. Praca trwała po kilkanaście godzin dziennie, przez siedem dni w tygodniu, a w fabrykach zatrudniano nawet kilkuletnie dzieci. 

W początkach 1843 roku Dickens – już jako sprawozdawca parlamentarny – wizytował kopalnie cyny w południowej Anglii. Nieludzkie warunki, w jakich pracowali najmłodsi robotnicy, tak go poruszyły, że na podstawie jego sprawozdania brytyjski parlament przygotował specjalny raport na ten temat, a Dickens już wtedy zaplanował napisać utwór piętnujący hipokryzję i skąpstwo bogatych przedsiębiorców. 

Ponoć bezpośrednią przyczyną napisania Opowieści wigilijnej była chęć wyjścia z finansowego dołka, a ostatecznym bodźcem – rozmowa Dickensa z Benjaminem Disraelim, parlamentarzystą i późniejszym premierem Wielkiej Brytanii, która to rozmowa miała miejsce w czasie zbiórki dobroczynnej w jednej z najuboższych dzielnic przemysłowego Manchesteru. 

Opowiadanie powstało w rekordowym czasie sześciu tygodni i dzięki temu, zgodnie z zamierzeniem Dickensa, ukazało się jeszcze przed Bożym Narodzeniem, 19 grudnia 1843 roku. 

Dosyć mroczna opowieść o jednej nocy z życia londyńskiego przedsiębiorcy, skąpca i egoisty, poruszająca – między innymi – wątki społecznej niesprawiedliwości i troski o najbiedniejszych, odniosła oszałamiający sukces.

Czas i miejsce akcji

Rzecz dzieje się w Londynie. Czas akcji to wieczór i noc w wigilię świąt Bożego Narodzenia w I połowie XlX wieku.

Fabuła – treść Opowieści wigilijnej

Ebenezer Scrooge to znany ze swojego skąpstwa i niechęci do ludzi londyński makler i przedsiębiorca. W noc wigilijną nawiedza go duch Jakuba Marleya, cierpiącego w czyśćcu, zmarłego przed siedmioma laty przyjaciela i wspólnika, ostrzegając Ebenezera przed losem, jaki sam sobie zgotował. Odwiedziny trzech kolejnych duchów, które pokazują Scrooge’owi wydarzenia z przeszłości, teraźniejszości i przyszłości, stają się przyczyną przemiany bohatera w dobrego, pełnego empatii człowieka.

Bohaterowie

Ebenezer Scrooge

Główny bohater opowiadania, samotnik i sknera, skupiony wyłącznie na pomnażaniu majątku. Jest opryskliwy, arogancki, nieufny i chorobliwie podejrzliwy. Przypuszcza, że każdy chce go wykorzystać i oszukać, więc nie pozwala sobie z nikim na jakąkolwiek zażyłość ani ze swoim lojalnym pracownikiem Bobem Cratchitem, ani z siostrzeńcem Fredem. 

Nienawidzi świąt Bożego Narodzenia. Dla niego to stracony dzień, bo on sam nie może pracować, a dodatkowo musi płacić pracownikowi, mimo że ten również ma dzień wolny. Gardzi ludźmi biednymi i słabymi. Ci pierwsi powinni według niego trafić do przytułków lub więzień, a ci drudzy jak najszybciej umrzeć, żeby nie stanowić obciążenia dla innych.

Scrooge przechodzi gwałtowną przemianę w wyniku niesamowitych zdarzeń wigilijnej nocy, w trakcie której nawiedza go duch zmarłego przed laty wspólnika, a następnie trzy duchy świąt Bożego Narodzenia. Duchy kolejno pokazują mu jego przeszłość, teraźniejszość i przyszłość, w efekcie czego skąpiec i egoista zmienia się w pełnego empatii dobroczyńcę.

Jakub Marley

Były, zmarły przed siedmioma laty, wspólnik Scrooge'a. Podobnie jak Scrooge całe życie skupiony był jedynie na zarabianiu pieniędzy. Również, podobnie jak Scrooge, nie miał przyjaciół i cały swój majątek zapisał wspólnikowi, który był jedynym uczestnikiem pogrzebu Marleya. To właśnie jego duch, spętany łańcuchami i znękany czyśćcowymi mękami, jako pierwszy pojawił się w domu Ebenezera, aby ostrzec go przed powielaniem własnych błędów i uprzedzić o kolejnych zjawach.

Bob Cratchit

Kancelista w kantorze Scrooge'a, ojciec sześciorga dzieci, z których najmłodsze – chłopiec o imieniu Tim – było niepełnosprawne. Pracował w złych warunkach, w nieogrzewanym pomieszczeniu i otrzymywał bardzo niską zapłatę za swoją pracę. Cratchitowie żyli niezwykle skromnie, z trudem wystarczało im na ubrania, a czasem nawet na odpowiednią ilość jedzenia. Mimo tego Bob nigdy nie tracił pogody ducha i zawsze z szacunkiem wypowiadał się o swoim pracodawcy.

Tim Cratchit

Niepełnosprawny syn Boba, poruszał się wyłącznie o kulach lub noszony przez ojca, a mimo to był pogodnym, radosnym i kochanym dzieckiem. Utrzymująca się jedynie ze skromnych zarobków Boba rodzina nie miała środków na leczenie Tima. Duch przyszłych Wigilii, odwiedzający wraz ze Scroogem dom Crachitów wieszczył, że jeśli nic nie zmieni się w życiu Cratchitów, chłopiec nie doczeka kolejnych świąt Bożego Narodzenia. Po swej przemianie Scrooge nie tylko podwyższył pensję ojcu Tima, ale otoczył opieką całą rodzinę.

Fred

Siostrzeniec Scrooge'a, syn Fan, młodszej siostry Ebenezera, która zmarła niedługo po urodzeniu chłopca. Fred krańcowo różnił się od wuja, był pogodnym człowiekiem i dobrym, kochającym mężem. Mimo niechęci Ebenezera, nie ustawał w próbach polepszenia relacji z wujem. Każdego roku składał mu życzenia i zapraszał na świąteczny obiad.

Bella

Dawna ukochana Ebenezera. Odeszła od Scrooge’a widząc, że zaczynają się dla niego liczyć jedynie pieniądze i pomnażanie majątku, nawet kosztem krzywdy innych ludzi. Podróżując z Duchem Przeszłych Wigilii, Scrooge przekonał się, że Bella założyła rodzinę, jest szczęśliwą żoną i matką, a swojego dawnego narzeczonego traktuje jako nic nie znaczące wspomnienie. 

Duch Wigilijnej Przeszłości

Pierwsza ze zjaw zapowiedzianych przez Marleya ukazała się w ciągle zmieniającej się postaci – ni to niedużego siwego staruszka, ni to muskularnego młodzieńca o wyglądzie dziecka. Duch roztaczał wokół siebie niezwykłą aureolę. Dzięki niemu Scrooge zobaczył, co stracił, poświęcając się jedynie pomnażaniu majątku. Przypomniał mu, że kiedyś potrafił być szczęśliwy, jak ważna jest rodzina i jak sam Scrooge był kiedyś traktowany przez swojego ówczesnego szefa.

Duch Tegorocznego Bożego Narodzenia

Druga ze zjaw, które nawiedziły dom Ebenezera, pojawił się pod postacią brodatego olbrzyma. Scrooge nienawidził świąt Bożego Narodzenia, a dzięki podróży, w którą zabrał go drugi duch, przekonał się, że to dzień ważny w życiu wszystkich ludzi. Mógł zobaczyć skromną wigilie u Cratchitów, radosne przyjęcie u swojego siostrzeńca, a także biedne, ale bardzo uroczyste wigilie w osadzie górników. Przekonał się, że święta obchodzą także przebywający na morzu marynarze, a Wigilia jest dniem, w którym radość i nadzieja goszczą w najuboższych nawet domach. Drugi duch bardzo szybko się starzał, bo jego życie kończyło się wraz z upływem świąt. Na koniec podróży ze Scroogem pokazał mu Ciemnotę i Nędzę, przerażające dzieci ludzkości, które kryły się pod połami jego ubrania. 

Duch Przyszłych Wigilii

Trzecia i ostatnia zjawa przeraziła Scrooge’a najbardziej. Duch nie wypowiedział ani jednego słowa, jedynie ręką wskazywał kierunek wędrówki. Ebenezer trafił na giełdę, gdzie maklerzy obojętnie rozmawiali o śmierci jednego ze stałych bywalców, którego nikt nie żałował. Potem pokazał mu ludzi, bez skrupułów dzielących się rzeczami ukradzionymi zmarłemu, który ich zdaniem był złym nie zasługującym na szacunek człowiekiem. Jedynie dłużnicy nieboszczyka okazali jakieś emocje na wieść o jego śmierci, licząc, że zyskają więcej czasu na spłatę długu, a ich przyszły wierzyciel na pewno będzie bardziej ludzki od zmarłego. Duch zaprowadził Scrooge’a także do domu Cratchitów, gdzie opłakiwano śmierć małego Tima, a na koniec zabrał go na cmentarz, gdzie Ebenezer z przerażeniem zobaczył własny grób i zrozumiał, że to on był tym nieboszczykiem, po którym nikt nie płakał. 

Uniwersalizm – Czego uczy nas Opowieść wigilijna?

Opowieść wigilijna powstała jako reakcja na niesprawiedliwość społeczną, los biedoty i wykorzystywanych do pracy ponad siły dzieci. Dickens był mocno uwrażliwiony na te zagadnienia. Biedy i pracy w dziecięcym wieku doświadczył osobiście, a jako parlamentarny sprawozdawca miał dostęp do wiedzy o fatalnym sposobie traktowania pracowników XIX-wiecznych fabryk i zakładów. Mimo takiego silnego osadzenia genezy utworu w ówczesnych brytyjskich realiach, opowiadanie o cudownej przemianie Ebenezera Scrooge’a ma bardzo uniwersalny charakter. Świadczy o tym choćby niesłabnąca popularność Opowieści wigilijnej niemal na całym świecie mimo upływu prawie dwustu lat od jej pierwszego wydania. 

Dickens za pomocą prostych środków i przykładów opowiedział prostą historię złego, samotnego i w gruncie rzeczy nieszczęśliwego człowieka, który staje przed szansą na zmianę swojego dotychczasowego życia.  

Choć utwór w oczywisty sposób nawiązuje do tradycji chrześcijańskiej i związanych z nią świąt Bożego Narodzenia, Dickens zawarł w nim uniwersalny przekaz etyczny, zrozumiały i oczywisty dla wszystkich, bez względu na wyznanie, stosunek do religii czy krąg kulturowy. Pieniądze szczęścia nie dająnie ma winy bez karydobro wraca i mnóstwo innych prawd zawartych w opowiadaniu, to wartości wspólne dziedzictwu ludzkości, wypływające wprost z prawa naturalnego, z prawa do życia i godnej śmierci. Dla przytłaczającej większości ludzi egoizm, chciwość i pogarda dla innych są oczywistymi cechami prowadzącymi do samotności człowieka, który się nimi kieruje. Równie oczywiste jest przeświadczenie, że takie postępowanie jest naganne i zasługuje na karę. 

Jakub Marley nie dostał takiej szansy i po śmierci cierpiał niewyobrażalne męki, które były karą za jego grzechy popełnione za życia. Przeszłości nie zmienimy, jednak dopóki żyjemy, możemy zmienić przyszłość i siebie, bo już jutro jest pierwszy dzień z reszty naszego życia. Ebenezer Scrooge jest przykładem na to, że taka zmiana jest możliwa nawet w pozornie beznadziejnych przypadkach. 

Opowieść wigilijna to też swoisty apel Dickensa do możnych i bogatych, aby nie zamykali się na potrzeby innych, mniej majętnych, gorzej wykształconych czy niżej sytuowanych w hierarchii społecznej. Przesłanie utworu jest proste: nie bądź zły i samolubny, bo niechybnie spotka cię kara. Czyń dobro, a zasłużysz sobie na miłość i szacunek.  

Jakie świąteczne obyczaje zostały opisane w Opowieści wigilijnej?

Duchy w Opowieści wigilijnej

W wigilijny wieczór dom Ebenezera Scrooge’a nawiedzają cztery postaci z zaświatów. Pierwsza z nich to duch Jakuba Marleya, dawnego wspólnika Scrooge’a i chyba jedynej osoby, którą mógł nazwać swoim przyjacielem. Obaj pędzili takie samo, skupione na pomnażaniu majątku, życie. Zmarły przed siedmioma laty wspólnik cierpi za popełnione w życiu grzechy i przybywa, by ostrzec Scrooge’a przed konsekwencjami, które go czekają, jeśli nie przemyśli swego postępowania i będzie żył tak jak dotychczas.

Trzy kolejne zjawy to Duchy świąt Bożego Narodzenia. One nie straszą, nie napominają, a jedynie zabierają bohatera w niezwykłą podróż w czasie i przestrzeni, a właściwie w trzy podróże: w przeszłość, teraźniejszość i w przyszłość. Dzięki nim Scrooge mógł przypomnieć sobie chwile, o których zapomniał, zobaczyć to, na co nie zwracał uwagi pochłonięty zarabianiem pieniędzy i poznać ponurą przyszłość, która go czekała.

Ta interwencja sił nadprzyrodzonych okazała się zbawienna dla Scrooge’a. Ujrzał całe swoje życie z całkiem innej perspektywy, a to co zobaczył, tak go przeraziło, że postanowił gruntownie się zmienić. Stary, zgorzkniały sknera stał się otwartym na ludzi i ich potrzeby człowiekiem. 

Geneza utworu

Dziady cz. II i cz. IV po raz pierwszy ukazały się w 1823 roku w drugim tomie Poezji wraz z poematem Grażyna i wierszem Upiór, który jest rodzajem wprowadzenia do Dziadów cz. II. Ze względu na to, że obie te części powstawały w czasie, gdy ich autor bawił w Wilnie i w Kownie, zalicza się je w skład tak zwanych Dziadów wileńsko-kowieńskich. Właściwy tekst został poprzedzony wstępem własnym autora, w którym Mickiewicz wyjaśniał znaczenie obrzędu dziadów i pisał, że starał się odtworzyć go możliwie najlepiej wedle pierwowzoru znanego z ludowych przekazów i „gminnej poezyi”. Wskazywał jednocześnie na zaskakujący uniwersalizm obyczaju częstowania zmarłych i jego występowanie we wszystkich niemal zakątkach znanego mu świata.

Tytułowe dziady to nazwa prastarego obrzędu ludowego ku czci przodków, obrzędu wywodzącego się jeszcze z przedchrześcijańskich tradycji i zwyczajów. Sprawowano je, czy też odprawiano, przede wszystkim w celu nawiązania kontaktu z duszami zmarłych i pozyskania ich przychylności, ale chodziło także o ulżenie duszom błąkającym się pomiędzy ziemią a zaświatami. Ludność wiejska tamtych terenów wierzyła, że zmarli nigdy nie są zupełnie zmarli, a świat żywych współistnieje ze światem umarłych. Komunikowano się z nimi przez guślarzy, pytano o radę, proszono o pomoc, a podczas tajnych nocnych obchodów stawiano im jadło na mogiłach lub zapraszano do chat.

Zdarzało się, że w zależności od regionu dziady obchodzono kilka razy w roku, jednak najczęściej miało to miejsce w wigilię Wszystkich Świętych. W domu rodzinnym Mickiewicz niejednokrotnie słyszał opowieści służebnych, swojej starej niańki i sługi Błażeja, i w Dziadach cz. II sięga do tych zapamiętanych z dzieciństwa – dosyć powszechnie jeszcze wówczas praktykowanych – ludowych zwyczajów i wierzeń. 

Ważną rolę przypisuje też poeta prostej ludowej moralności – czyli m.in. przekonaniu, że granice między dobrem a złem są jasne i wyraźne, a kara za zło jest nieuchronna, jeśli nie w tym, to w tamtym świecie.

Wprowadzeniem do II części Dziadów jest utwór Upiór. Tytułowa postać to duch nieszczęśliwie zakochanego młodzieńca, który – choć to nie zostało w utworze wyrażone wprost – popełnił samobójstwo z powodu tej miłości. Upiór tęskni do swej „lubej” i każdego roku w Dzień Zaduszny powraca do żywych pchany nadzieją, że ją odnajdzie i odzyska. Cierpi przy tym fizycznie i duchowo, a potem wraca do grobu. 

Upiór wraca i w samym tekście dramatu jako milczące Widmo, które wraz z pianiem koguta pojawia się wśród zgromadzonych w cmentarnej kaplicy i podąża w ślad za dziewczyną w czerni.

Czas i miejsce akcji

Ani czas, ani miejsce akcji nie są określone precyzyjnie. Wiemy tylko, że rzecz dzieje się w cmentarnej kaplicy w przeddzień Wszystkich Świętych. Nie znamy ani roku, ani nazwy wsi, w której znajduje się kaplica. Możemy jednak z dużym prawdopodobieństwem przyjąć, że chodzi o czasy współczesne powstawaniu utworu oraz wioskę bardziej z bliskich autorowi okolic Nowogródka niż z Wileńszczyzny czy Kowieńszczyzny.

Motto utworu

Są dziwy w niebie i na ziemi, o których ani się śniło waszym filozofom. Są to słowa, które wypowiada młody duński książę Hamlet, tytułowy bohater dramatu Szekspira. Kieruje je do swojego przyjaciela, opowiadając mu o pojawiającej się zjawie, o duchu swojego zamordowanego ojca. 

Przywołany przez Mickiewicza cytat jest ważną wskazówką interpretacyjną. Autor „przestrzega”, że wydarzeń, które opisuje, nie da się racjonalnie tłumaczyć. Klasyczne metody, wiedza i rozum już nie wystarczą. Oto – kolejna po balladzie Romantyczność – zapowiedź narodzin polskiego romantyzmu.

Treść

W wigilię Wszystkich Świętych w cmentarnej kaplicy zbierają się wszyscy mieszkańcy wioski. Zgodnie z odwieczną tradycją będą przywoływać dusze czyśćcowe. 

Prowadzący obrzędy Guślarz nakazuje pozamykać drzwi i pozasłaniać okna. W ciemnościach zaczyna wzywać dusze czyśćcowe, aby przybyły do kaplicy. Przygotowano dla nich jadło i napoje, by zaspokoiły głód i pragnienie, a dla zbawienia ich dusz ludzie zebrani w kaplicy odmawiać będą pacierze.

Guślarz podpala garść kądzieli i rozrzuca ją wokół, zwołując dusze tych, co za życia:
 Zabłysnęli i spłonęli
Jako ta garstka kądzieli
.

Na to zaklęcie zjawiają się podobne do aniołków duszyczki Józia i Rózi, dzieci jednej z miejscowych kobiet obecnej w kaplicy. Po śmierci czas mija im beztrosko, podobnie jak za życia, jednak doskwiera im nuda. Proszą zebranych jedynie o dwa ziarenka gorczycy, ponieważ w swoim życiu doczesnym nie doświadczyły smutku i nie mogą się dostać do nieba, bo: 
Kto nie doznał goryczy ni razu,
Ten nie dozna słodyczy w niebie.

Dzieci odchodzą, a Guślarz nakazuje ludziom ustawić kocioł wódki na środku kaplicy i podpalić go. Ogień zabłysnął wielkim płomieniem i natychmiast zgasł, a Guślarz przyzywać zaczął duchy potępione za najcięższe zbrodnie, nawet po śmierci ukarane przywiązaniem do ciała. 

Odrażające, niemiłosiernie poranione widmo, które wyłania się z mroku, to duch zmarłego przed trzema laty dawnego dziedzica tutejszego majątku. Ukarany został doświadczaniem wiecznego głodu, a otaczająca go chmara żarłocznych, drapieżnych ptaków nieustannie szarpie jego ciało. Przeklęta dusza marzy tylko o tym, aby uwolnić się od udręczonego ciała i odpocząć, choćby w piekle, bo ma świadomość, że droga do nieba pozostaje dla niej zamknięta. Aby tak się stało, ktoś z żyjących, dawnych poddanych dziedzica, musiałby ulitować się nad nią, nakarmić ją i napoić.

Nie zezwalają na to zmienione w drapieżne ptaki dusze niegdysiejszych poddanych dziedzica, którzy pomarli z głodu za jego przyczyną. 

Przytłoczony tymi oskarżeniami Dziedzic sam przyznał, że nie ma dla niego ratunku: 
Bo kto nie był ni razu człowiekiem,
Temu człowiek nic nie pomoże.

Po zniknięciu ducha okrutnego Pana, Guślarz zapala wianek ze święconego ziela i wzywa dusze tych, którzy oderwani od realnego świata żyli zanurzeni w świecie marzeń. 

Na wezwanie Guślarza przybywa Pasterka pędząca przed sobą baranka. To Zosia, zwiewna postać, dziewczyna anielskiej urody, kiedyś najładniejsza we wsi, która odrzucała jednak wszystkich zalotników. Żyła wprawdzie beztrosko, ale też nigdy nie zaznała prawdziwego szczęścia. Po śmierci, zawieszona gdzieś między niebem a ziemią, błąka się po zielonych, pełnych kwiecia łąkach i polach. Zosia chce, żeby obecni na obrzędach młodzi chłopcy spróbowali chwycić ją za ręce i przyciągnąć do ziemi. Tęskni za prawdziwym uczuciem, pragnie ziemskiej miłości, która otworzy jej drogę do raju, gdzie na razie nie może się dostać, bo:
Kto nie dotknął ziemi ni razu,
Ten nigdy nie może być w niebie.

I tym razem Pasterka nie doczeka się pomocy, musi poczekać jeszcze dwa lata, bo dopiero wtedy – jak mówi obecnym Guślarz – zgodnie z bożymi wyrokami skończy się jej pokuta.

Zosia znika, a Guślarz po raz ostatni wzywa wszystkie dusze, rzucając w kąt kaplicy garście soczewicy i maku. Żadna dusza się nie pojawia, nikt nie odpowiada na jego wezwanie i kiedy mieszkańcy wsi zaczynają się powoli rozchodzić wraz z pianiem koguta, spod podłogi wyłania się Widmo. 

Postać mężczyzny z krwawą pręgą od serca aż do nóg staje przy obecnej w kaplicy, przybranej w czerń Pasterce. Milczy, nie odpowiada na pytania Guślarza czy czegoś potrzebuje. Nie reaguje na jego wezwanie, aby odszedł, nawet wtedy, gdy ten zaklina go w imię Boga, ani gdy go kropi święconą wodą. Także Pasterka stoi nieruchoma, nie odpowiada na pytania Guślarza. Czemu nosi żałobę, skoro jej mąż żyje? Czemu uśmiecha się do Widma, jakby je znała. Czy zna tę postać? Kobieta wciąż milczy, więc na polecenie Guślarza wieśniaczki biorą ją pod ręce i wyprowadzają z kaplicy. Ku przerażeniu ludzi Widmo podąża za nimi.

Rodzaje duchów w Dziadach cz. II

Duchy lekkie – Józio i Rózia

Duch ciężki – Widmo Złego Pana

Duch pośredni – Pasterka Zosia

Widmo – ostatnia zjawa

Jest widmem romantycznego kochanka, który nie dość, że prawdopodobnie obdarzył uczuciem kobietę zamężną, to popełnił samobójstwo, jeden z najcięższych grzechów, których może dopuścić się chrześcijanin. 

Samobójczą śmierć sugeruje opis zjawy. Widmo, które pojawiło się w cmentarnej kaplicy, miało czerwoną pręgę na szyi. 
Zwraca lice ku pasterce, 
Białe lice i obsłony, 
Jako śnieg po nowym roku. 
[...] 
Patrzcie, ach, patrzcie na serce! 
Jaka to pąsowa pręga, 
Tak jakby pąsowa wstęga 
Albo jak sznurkiem korale, 
Od piersi aż do nóg sięga.

Geneza utworu

Aleksander Kamiński osobiście znał wszystkie osoby, które pojawiły się na kartach Kamieni na szaniec. Autor, z zawodu historyk i pedagog, z zamiłowania wychowawca i instruktor harcerski, po kampanii wrześniowej dotarł na rowerze z Mikołowa do Warszawy i od razu włączył się w pracę konspiracyjną. Wszedł w skład Głównej Kwatery Szarych Szeregów, a pod koniec 1940 roku założył Organizację Małego Sabotażu „Wawer”. Rudy, Zośka i Alek, przyszli bohaterowie Kamieni na szaniec, byli podkomendnymi autora, a Tadeusz Zawadzki ps. Zośka był dowódcą jednego z szesnastu rejonów organizacji. Właśnie pamiętnikarska relacja Zośki stała się kanwą do napisania tego wyjątkowego reportażu.

Kamiński odpowiadał również za redagowanie „Biuletynu Informacyjnego” Komendy Głównej ZWZ/AK i spisanie historii grupy przyjaciół, którzy oddali życie w walce o wolną Polskę, wpisywało się w jego działalność w Biurze Informacji i Propagandy KG AK. Niczym Sienkiewicz, Kamiński pisał Kamienie na szaniec dla pokrzepienia serc rodaków, poddanych terrorowi i nieludzkim prześladowaniom ze strony niemieckiego okupanta. Wedle wspomnień autora, tekst powstawał „na gorąco” – on dyktował, a jego żona spisywała słowa na maszynie.

Książka miała za zadanie pokazać celowość walki z Niemcami, uznanie i usankcjonowanie gotowości do poniesienia ofiary oraz podtrzymanie aktywności społeczeństwa w obliczu niemieckich prześladowań. 

Bezpośrednią przyczyną powstania Kamieni na szaniec był ciąg wydarzeń, zapoczątkowany w nocy z 22 na 23 marca 1943 roku aresztowaniem przez Gestapo (niemiecka tajna policja państwowa) Janka Bytnara ps. Rudy. Po kilku dniach brutalnych tortur, 26 marca 1943 roku, Rudy został odbity przez przyjaciół z konspiracji w słynnej akcji pod Arsenałem. Niestety Rudy zmarł z powodu ran zadanych mu w śledztwie, a w trakcie akcji ciężko ranny został drugi z trójki przyjaciół, Aleksy Dawidowski ps. Alek, który zmarł tego samego dnia co Rudy. Po śmierci przyjaciół Zośka, czyli Tadeusz Zawadzki, przeżył załamanie psychiczne, z którego wyszedł, spisując swoje wspomnienia z ostatnich wspólnych lat z Rudym i z Alkiem. 

Co znaczy tytuł "Kamienie na szaniec"

Tytuł pamiętnika Zośki, Kamienie rzucone na szaniec, nawiązywał do jednej z ulubionych książek Rudego. To książka autorstwa Karola Koźmińskiego wydana w 1937 roku, zatytułowana Kamienie na szaniec, opowiadająca o losach dwunastu żołnierzy Legionów Polskich z czasów I wojny światowej. 

Oczywiście pierwotną inspiracją, zarówno dla Karola Koźmińskiego jak i dla Tadeusza Zawadzkiego, był fragment wiersza Juliusza Słowackiego Testament mój: 

Lecz zaklinam, niech żywi nie tracą nadziei […]
A kiedy trzeba, na śmierć idą po kolei,
Jak kamienie przez Boga rzucane na szaniec…

Aleksander Kamiński zamierzał nadać swojemu reportażowi tytuł Życie i śmierć, ale uległ namowom Tadeusza Zawadzkiego, który wyjawił, że Rudy, umierając, poprosił o wyrecytowanie wiersza Słowackiego, a te kilka wersów powtórzyć miał przed samą śmiercią.

Ostatecznie książka ukazała się pod tytułem Kamienie na szaniec po raz pierwszy w lipcu 1943 roku.

Czas i miejsce akcji

Klamra czasowa, spinająca wydarzenia opisane w utworze Kamińskiego, obejmuje okres czterech lat i rozpięta jest pomiędzy początkiem ostatnich przedwojennych wakacji w czerwcu 1939 roku a śmiercią Tadeusza Zawadzkiego (Zośki) w ataku na posterunek niemieckiej żandarmerii we wsi Sieczychy w sierpniu 1943 roku. 

Większość wydarzeń rozgrywa się na obszarze okupowanej Warszawy i okolic.

Autorskie przesłanie

Posłuchajcie opowiadania o Alku, Rudym, Zośce i kilku innych cudownych ludziach, o niezapomnianych czasach 1939–1943 roku, o czasach bohaterstwa i grozy. Posłuchajcie opowiadania o ludziach, którzy w tych niesamowitych latach potrafili żyć pełnią życia, których czyny i rozmach wycisnęły piętno na stolicy oraz rozeszły się echem po kraju, którzy w życie wcielić potrafili dwa wspaniałe ideały: BRATERSTWO I SŁUŻBĘ. [Aleksander Kamiński, Kamienie na szaniec, Wa-wa 1999]

Pierwsze, konspiracyjne jeszcze, wydanie Kamieni na szaniec ukazało się cztery miesiące po akcji pod Arsenałem. W okupowanej Polsce szalał niemiecki terror. Na porządku dziennym były łapanki, aresztowania, masowe rozstrzeliwania zakładników. Mimo klęski pod Stalingradem niemiecki Wehrmacht wciąż jeszcze mocno trzymał się na wszystkich frontach, pełną parą działały niemieckie „fabryki śmierci” w obozach koncentracyjnych, a III Rzesza trzymała pod butem niemal całą Europę, od Pirenejów do Wołgi i od Sycylii po koło podbiegunowe. 

Wydana w takich realiach opowieść o trójce bohaterskich przyjaciół miała podnieść na duchu zmaltretowany, czteroletnią już okupacją, polski naród. Niczym harcerska gawęda, opowiadana kiedy płonie ognisko i szumią knieje, miała nieść nadzieję, tym razem nie przywoływaniem bohaterów z zamierzchłej przeszłości, ale tych współczesnych czytelnikowi, których być może mijał na ulicy albo z którymi mógł się kiedyś poznać na wycieczce, na obozie harcerskim, na spacerze, czy w jakichś innych okolicznościach.

Innymi słowy przesłanie autora brzmiało: Posłuchajcie opowiadania…, może was zainspiruje do podobnej postawy w tych trudnych czasach. Kamiński, harcerz i wychowawca młodzieży, nie chciał, aby ta ofiara, złożona przez jego dawnych podkomendnych, była bezowocna. Chciał również uczcić pamięć tych zwykłych chłopców, którzy stali się wzorem do naśladowania, bo nawet w obliczu śmiertelnego zagrożenia dochowywali wierności wyznawanym zasadom.

Fabuła Kamieni na szaniec

Jan Bytnar (Rudy), Maciej Aleksy Dawidowski (Alek) i Tadeusz Zawadzki (Zośka) to trójka przyjaciół z 23. Warszawskiej Drużyny Harcerskiej. Po zdaniu matury w renomowanym warszawskim liceum im. Stefana Batorego spędzają wspólne wakacje w Beskidach. Po zajęciu Polski przez Niemcy niemal natychmiast przystępują do konspiracyjnej walki z okupantem. W ramach Szarych Szeregów włączają się w działania, wpierw Małego Sabotażu, a potem Grup Szturmowych. 

Kiedy Gestapo aresztuje Rudego i poddaje go okrutnym torturom, przyjaciele organizują akcję odbicia go z niemieckich rąk. Udaje im się to za drugim podejściem, niestety po kilku dniach Rudy umiera wskutek ran zadanych mu przez niemieckich zwyrodnialców z Gestapo. Tego samego dnia umiera Alek, drugi z trójki przyjaciół, śmiertelnie raniony w czasie akcji odbijania przyjaciela. 

Zośka wini się za śmierć przyjaciół, przechodzi załamanie psychiczne, ale podnosi się, spisując wspomnienia z ostatnich kilku lat przyjaźni. Wkrótce ponownie aktywnie włącza się w walkę konspiracyjną. Po kilku tygodniach – jako jedyny z całego oddziału – ginie w ataku na posterunek niemieckiej żandarmerii, jakby chciał dołączyć do Rudego i Alka.

Bohaterowie

Tadeusz Zawadzki (Zośka)

Ur. 24 stycznia 1921 roku, poległ 20 sierpnia 1943 roku w potyczce pod Sieczychami. Harcmistrz i drużynowy 23. Warszawskiej Drużyny Harcerskiej. Komendant Rejonu organizacji „Wawer” (Mały Sabotaż) i pierwszy komendant warszawskich Grup Szturmowych (GS); podporucznik AK, odznaczony Krzyżem Virtuti Militari V klasy i Krzyżem Walecznych (dwukrotnie). 

Tadeusz pochodził z inteligenckiej rodziny kultywującej patriotyczne tradycje. Jego matka, Leona Siemińska, była córką powstańca styczniowego, nauczycielką historii i geografii oraz zaangażowaną społeczniczką. To ona zdecydowała, by nadać Zośce imię po Naczelniku Kościuszce. Ojciec, Józef Zawadzki, wybitny chemik, współzałożyciel Polskiego Towarzystwa Chemicznego, był przed wojną rektorem Politechniki Warszawskiej, a w czasie okupacji działał w Radzie Wychowawczej Szarych Szeregów.

Przezwisko, które Tadeusz zawdzięczał swej delikatnej powierzchowności, to jeden z najbardziej rozpoznawalnych pseudonimów w całej polskiej historii. Imieniem „Zośka” nazwano batalion GS okryty sławą w trakcie najcięższych walk powstania warszawskiego. 

Podobno „Zośka” przylgnęła do małego Tadka już wtedy, gdy pierwszy raz pojawił się w szkole: szczególną uwagę zwracał średniego wzrostu chłopiec o miłej buzi i rozsądnych oczach, lecz uczesany na lalkę, z grzywką i tak jakoś bardzo cherubiańsko – Ale Zośka! – wyrwał się któryś i tak już zostało. 

Jakby na przekór warunkom fizycznym osiągał znakomite wyniki w sporcie. Szczególnie upodobał sobie strzelectwo, hokej i tenis. Ogromną wagę przywiązywał do samokształcenia i stałego rozwoju, nie zaniedbywał ich nawet w czasie wojny, a sportowa rywalizacja wzmacniała jego charakter. Był uparty, ambitny i konsekwentny w przezwyciężaniu słabości i zamienianiu ich w atuty. Od dzieciństwa bał się wody, a mimo to samodzielnie nauczył się pływać i doszedł w tym do takiej wprawy, że został członkiem drużyny pływackiej. 

Bardzo szerokie i różnorodne zainteresowania oraz wyróżniające się zdolności organizacyjne i biegłość w planowaniu i przewidywaniu uczyniły z niego wybitnego dowódcę. Sprawdził się zarówno w akcjach Małego Sabotażu, jak i w walce zbrojnej. Siłą jego charakteru było również to, że nie robił niczego dla zdobycia uznania i poklasku, a jedynie z wewnętrznego przekonania o słuszności swoich działań. 

Nie unikał towarzystwa, ale preferował samotność. Niełatwo było zdobyć jego zaufanie, lecz kiedy to się już komuś udało, znajdował w Zośce oddanego i lojalnego przyjaciela, gotowego do najwyższych poświęceń. To przyjaźń i wewnętrzne zobowiązanie do tego, aby pomóc przyjacielowi, napędzała go w sporze z dowództwem Szarych Szeregów, które odmawiało zgody na odbicie aresztowanego i torturowanego przez Niemców Janka Bytnara. 

Śmierć skatowanego przyjaciela sprawiła, że załamał się psychicznie, stracił zapał do działania i odsunął się od ludzi. Podniósł się dopiero wtedy, gdy za radą ojca zaczął spisywać wspomnienia o Rudym i o ich przyjaźni.

Spore piętno na psychice Zośki odcisnął również tygodniowy pobyt w więzieniu, gdzie trafił w efekcie przypadkowego aresztowania. Fizyczne i psychiczne dolegliwości, które go spotkały, z jednej strony jeszcze bardziej niż dotychczas uświadomiły mu ryzyko związane z działalnością w konspiracji, z drugiej uświadomiły, że można zginąć, trafić do więzienia lub do obozu również wtedy, kiedy nic się nie będzie robić, aby przeciwstawić się okupantowi.

Wybór mógł być tylko jeden – walczyć. I Tadeusz Zawadzki ps. Zośka robił to najlepiej jak tylko potrafił. Zginął w czasie ataku na posterunek niemieckiej żandarmerii. I tak jak był przykładem za życia, tak stał się symbolem po śmierci. 

Jan Bytnar (Rudy)

Ur. 6 maja 1921 roku, zmarł 30 marca 1943 roku w wyniku obrażeń odniesionych w czasie gestapowskich tortur. Harcmistrz, członek „Wawra”, dowódca plutonu Grup Szturmowych, odznaczony Krzyżem Walecznych, podporucznik AK. Na jego cześć imieniem „Rudy” nazwano jedną z kompanii batalionu „Zośka”.

Pochodził z inteligenckiej rodziny o chłopskich korzeniach. Jego ojciec, Stanisław Bytnar, urodził i wychował się na wsi. Zdobył wykształcenie pedagogiczne i w dwudziestoleciu międzywojennym był m.in. kierownikiem 1. Szkoły Pedagogiki Specjalnej. Wcześniej walczył w I Brygadzie Legionów Piłsudskiego i został odznaczony orderem Virtuti Militari. Matka, Zdzisława Bytnarowa, również była nauczycielką i pełniła funkcję kierownika Szkoły Specjalnej, którą wcześniej sama zorganizowała. Po śmierci syna i wywózce męża do Auschwitz, sama zaangażowała się w aktywną działalność konspiracyjną, tajne nauczanie oraz prowadzenie Harcerskiej Poczty Polowej.

Nikogo nie dziwiło, że dla wzorującego się na postawie rodziców Janka, najważniejszą sprawą i sensem życia była służba Polsce. Mówił o tym szczerze i bez patosu, a jego postawa i zachowanie – również w tych najtrudniejszych dniach, kiedy przebywał w łapach niemieckich oprawców z Gestapo – były najlepszym potwierdzeniem tych słów.

Fizycznie Janek Bytnar wyróżniał się ogromną ilością piegów i wiecznie rozczochraną rudawą czupryną – stąd pseudonim Rudy. Urodzony intelektualista. Powszechną uwagę zwracało jego pełne rozwagi i inteligencji spojrzenie. Dał się poznać jako wielki miłośnik matematyki, wybitny umysł, a przy tym sprawny i pomysłowy konstruktor. Równie chętnie wdawał się w żywe dyskusje filozoficzne i kulturalne oraz rozwijał umiejętności techniczne i manualne. 

Podobnie jak Zośka, przykładał ogromną wagę do samokształcenia i pracy nad sobą. Z zapałem i ambicją podchodził do każdego zadania, twierdząc, że nie ma takiej umiejętności, której nie można posiąść. Jego pomysłowość i zamiłowanie do majsterkowania znakomicie sprawdzało się w akcjach sabotażowych. To on tworzył szablony i pieczątki ze znakiem Polski Walczącej (PW) i z trupimi czaszkami, którymi stemplowano niemieckie afisze i ogłoszenia. On również był pomysłodawcą i wykonawcą słynnego „wiecznego pióra”, urządzenia do malowania kotwicy Polski Walczącej. 

Cała jego konspiracyjna działalność była przykładem poświęcenia, zaangażowania i odpowiedzialności. Jego siła charakteru urosła do rangi symbolu, kiedy nieludzko męczony podczas przesłuchań, nie wydał żadnego z kolegów, nie zdradził żadnej tajemnicy. Rozwścieczeni jego oporem Niemcy zdecydowali, by zakatować go na śmierć. Rany okazały się tak poważne, że mimo bohaterskiej akcji kolegów, którzy odbili go w akcji pod Arsenałem, Rudy po kilku dniach zmarł. 

Maciej Aleksy Dawidowski (Alek)

Ur. 3 listopada 1920 roku, zmarł 30 marca 1943 roku od ran odniesionych w czasie akcji odbijania Rudego. Podharcmistrz, członek „Wawra”, sierżant podchorąży AK, dowódca drużyny GS, jako pierwszy żołnierz GS odznaczony Krzyżem Virtuti Militari. Jego imieniem nazwano jeden z plutonów GS.

Alek zawdzięczał swój pseudonim drugiemu imieniu, które otrzymał po ojcu Aleksym Dawidowskim. Pan Dawidowski był z wykształcenia inżynierem i pracował jako dyrektor Warszawskiej Fabryki Karabinów. Za odmowę współpracy z Niemcami został aresztowany i rozstrzelany w masowej egzekucji w Palmirach. Matka Alka, Janina Dawidowska, była z wykształcenia chemikiem, ale zajmowała się głównie prowadzeniem domu. Zatrzymana przez Niemców, którzy przyszli aresztować Alka, trafiła na Pawiak, a potem do obozów koncentracyjnych na Majdanku i w Ravensbrück. Przeżyła wojnę nie wiedząc o tragicznej śmierci syna, który do końca życia żył z poczuciem winy za jej aresztowanie. 

Wysoki i szczupły Alek bywał czasem przez kolegów nazywany Glizdą. Kamiński opisuje go jako niebieskookiego, wciąż uśmiechniętego dryblasa. Spontaniczny i żywiołowy chłopak pracował w harcerstwie nad umiejętnością panowania nad emocjami, co sprawdziło się w późniejszej działalności konspiracyjnej. Z drugiej strony, wiecznie głodny przygód i wyzwań, był aktywnym członkiem Klubu Pięciu, czyli nieformalnej grupy pasjonatów narciarstwa i górskich wspinaczek.

Alek łatwo zjednywał sobie otoczenie, zarażając ludzi nieprzebranymi pokładami entuzjazmu i energii, nie szukał jednak taniej rozrywki za każdą cenę. Nie najlepiej dogadywał się ze starszymi kolegami z pracy, dla których ulubionymi zajęciami były karty, knajpy i chodzenie „na panienki”. Poważnie traktował słowa harcerskiego przyrzeczenia, unikał picia alkoholu i palenia tytoniu. Zdecydowanie lepiej odnajdywał się w towarzystwie wrażliwych i ambitnych kolegów z dawnej drużyny „Buków”.

Skromny, pełen pokory i unikający wielkich słów, w akcjach sabotażowych i dywersyjnych czuł się jak ryba w wodzie. Działania Alka i Rudego na tym polu to była swoista rywalizacja – który z nich dokona czynu bardziej spektakularnego, bezczelnego i odważnego. Wzajemnie napędzali się swoimi dokonaniami. Alek nie potrafił jednakże zaakceptować i nigdy nie zaakceptował w pełni konieczności zabijania ludzi, nawet tych, którzy byli jego śmiertelnymi wrogami. Zdawał sobie sprawę z konieczności prowadzenia walki zbrojnej z niemieckim okupantem, ale dręczyły go wyrzuty sumienia, bo zabijanie sprzeciwiało się jego zasadom moralnym i napawało go nieustającym niepokojem. 

Jednak kiedy nadeszła chwila próby i od jego działań zależało życie i bezpieczeństwo przyjaciół, nie zawahał się ani przez moment i – nawet już poważnie ranny – skutecznie osłaniał granatami ich ucieczkę, do samego końca zachowując kamienny spokój i trzeźwość myślenia.

Alek był niemal archetypicznym przedstawicielem pokolenia Kolumbów. Niepozbawiony wad i ludzkich słabostek, niepogodzony z wojenną rzeczywistością, rozdarty pomiędzy chęcią życia pełną piersią i miłością do Basi, a patriotycznym obowiązkiem walki z okupantem, gotów był ponieść najwyższą ofiarę dla obrony spraw i ideałów, w które wierzył.

Rany, które odniósł osłaniając odwrót kolegów, okazały się śmiertelne i mimo szybko przeprowadzonej operacji, Alek zmarł tego samego dnia co Rudy.

Geneza utworu

Inspiracją do napisania Zemsty był autentyczny konflikt pomiędzy wojewodą Piotrem Firlejem i kasztelanem Janem Skotnickim, dawnymi właścicielami zamku w Odrzykoniu pod Krosnem. Hrabia Aleksander Fredro stał się współwłaścicielem części zamku w 1828 roku, po ślubie z Zofią z Jabłonowskich Skarbkową. Przeglądając zamkowe archiwa, pisarz odnalazł pochodzące z XVII wieku akta procesów sądowych i na ich podstawie stworzył niezwykle zabawną komedię utrzymaną w konwencji antycznego dramatu.

Z archiwalnych dokumentów wynikało, że rody Firlejów i Skotnickich skłócone były od tak wielu lat, że nikt już nie pamiętał z jakiego powodu. Piotr Firlej (pierwowzór Cześnika), zawadiaka i gwałtownik, stale dokuczał Janowi Skotnickiemu (pierwowzór Rejenta), który z kolei był pieniaczem i krętaczem. Ten postanowił się zemścić i ustawił rynny dachowe w taki sposób, że zalewały zabudowania Firleja. Wściekły Firlej napadł na robotników Skotnickiego i zniszczył rynny, za co ten pozwał go przed sąd i sprawę wygrał. Wieloletni spór zakończył się dopiero w 1630 roku, kiedy na ślubnym kobiercu stanęły dzieci pokłóconych szlachciców, wojewodzic Mikołaj Firlej i kasztelanka Zofia Skotnicka.

Ta odnaleziona w starych dokumentach historia stała się dla Fredry kanwą opowieści o sporze dwóch powiatowych dygnitarzy – Cześnika Raptusiewicza i Rejenta Milczka, którzy po sąsiedzku zajmowali podzielone na dwie części zrujnowane zamczysko.

Czas i miejsce akcji

Akcja Zemsty toczy się w starym, zrujnowanym zamku gdzieś na bliżej nieokreślonej prowincji, na początku XIX wieku, tuż po upadku Rzeczypospolitej, ale jeszcze przed wkroczeniem wojsk napoleońskich na ziemie polskie. 

Motto

Nie masz nic tak złego, żeby się na dobre nie przydało. Bywa z węża dryjakiew (czyli lekarstwo), złe często dobremu okazyją dają.

Można by to samo wyrazić używając przysłów, zarówno tych powszechnie znanych: nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, jak i rzadko spotykanych: gorzkie prawdy ciężko się połyka, ale później korzystnie się odbijają. Jakichkolwiek słów by nie użyć, możemy dopatrywać się dwojakiego przesłania motta utworu: jawnego i ukrytego.

Pierwsze z nich – jawne – związane jest z samym tytułem utworu i perypetiami bohaterów. Zaplanowany przez Cześnika odwet miał pogrążyć Rejenta, czyli innymi słowy – zaszkodzić mu, wyrządzić mu zło. Paradoksalnie jednak, cała intryga doprowadziła do szczęśliwego zakończenia, zgodnego z ukrytymi planami mających się ku sobie podopiecznych obu złośników. Złe intencje i zamiary przyniosły dobre owoce.

Drugie – ukryte przesłanie – związane jest z sytuacją polityczną towarzyszącą powstawaniu utworu. W 1833 roku bardzo świeże były jeszcze ponure nastroje po upadku powstania listopadowego. Fredro, który służył w wojsku Księstwa Warszawskiego i uczestniczył w całej kampanii rosyjskiej Napoleona, mocno przeżył klęskę powstania. Wybierając motto do komedii osadzonej w czasach szlacheckiej przeszłości, zachęcał do optymizmu, dawał do zrozumienia, że być może nie wszystko jeszcze stracone, bo: Nie masz nic tak złego, żeby się na dobre nie przydało.

Fabuła Zemsty

Osią fabuły jest sąsiedzki spór o mur graniczny, który dzieli zamek zamieszkiwany przez Cześnika Raptusiewicza i Rejenta Milczka. Rejent zamierza naprawić mur, ale Cześnik nie wyraża na to zgody. Równolegle toczą się wątki romansowe: ślubne plany Cześnika względem Podstoliny i skrywana miłość Klary i Wacława, przedstawicieli młodszego pokolenia zwaśnionych rodów. Sytuację komplikuje fakt, że Wacław i Podstolina mieli kiedyś romans, a Rejent zamierza pokrzyżować plany Cześnika, żeniąc tę parę. Cześnik nie pozostaje mu dłużny i obmyśla własny plan zemsty. Rozwój wydarzeń, sprowokowany intrygami Rejenta i Cześnika sprawia, że w końcu to wątek miłosny pozwala zażegnać spór o naprawę muru i pogodzić kłócących się sąsiadów. Ukrywający swe uczucia Wacław i Klara biorą ślub, a opowieść kończy się szczęśliwie dla wszystkich bohaterów:

Fredro przekonuje nas, że czasem i nieczyste zamiary mogą doprowadzić do dobrych rezultatów. 

Bohaterowie

Cześnik Raptusiewicz

Kawaler, opiekun Klary, współwłaściciel zamku. Jego nazwisko jest odzwierciedleniem cech charakteru. Porywczy i impulsywny egoista, przeświadczony o swojej wyższości, uparty i mściwy. Gotów jest za wszelką cenę obstawać przy swoim zdaniu, nie licząc się z nikim i z niczym. Karykaturalne uosobienie sarmaty i warchoła. To szlachcic-żołnierz, zabijaka i despotyczny furiat o ambicjach większych niż jego majątek. Postać wzorowana na wojewodzie Piotrze Firleju.

Rejent Milczek

Drugi współwłaściciel zamku. Podobnie jak u sąsiada i jego nazwisko odpowiada cechom charakteru. Małomówny i milczący flegmatyk. Skromny jest tylko z pozoru, a pod obłudnie przybraną pokorną pozą pełen jest zawiści. Pozornie bogobojny, zgadza się ze swoim ulubionym powiedzeniem: niech się dzieje wola nieba, z nią się zawsze zgadzać trzeba tylko wtedy, gdy osiąga z tego jakieś korzyści. Jest chytry, chciwy i równie mściwy i uparty jak Cześnik. Jest typem nielubianego w dawnej Polsce szlachcica-prawnika, dorobkiewicza, krętacza i pieniacza. Pierwowzorem tej postaci jest kasztelan Jan Skotnicki.

Podstolina (Hanna)

Wdowa, która o kolejnym zamążpójściu myślała głównie w kategoriach przyszłych korzyści materialnych. Kochliwa i skłonna do romansów, ale prawdziwe uczucia są jej obce. Dba jedynie o własną wygodę i dostatek.

Wacław

Syn Rejenta; na zabój zakochany w Klarze, podopiecznej Cześnika. Rozsądny i zdeterminowany, by doprowadzić do pogodzenia skonfliktowanych sąsiadów, nie tylko ze względu na miłość do Klary. Przed laty, udając litewskiego księcia, romansował z Podstoliną, która wciąż pozostaje łakoma na jego względy i na jego majątek, który niechybnie odziedziczy po Rejencie. 

Klara

Bratanica i podopieczna Cześnika, zakochana w Wacławie marzy o poślubieniu go. Nie zgadza się jednak na ucieczkę i potajemny ślub, ale aktywnie działa na rzecz ich wspólnych planów. Energiczna i rezolutna, od wyznającego jej miłość Papkina oczekuje dowodu miłości w postaci „krokodyla”. Nie jest świadoma dawnego romansu Wacława i Podstoliny.

Papkin

Żołnierz-samochwała, rezydent w domu Cześnika, gaduła, mitoman i podszyty tchórzem pozer. Jest interesowny i zakłamany, wyniosły wobec ludzi niższego stanu i służalczo uprzejmy względem ludzi zamożnych. Ubrany na francuską modłę, kontrastuje z tradycyjnym, szlacheckim wyglądem pozostałych bohaterów. Jednak w gruncie rzeczy, jego nieustanne wpadki i gafy rozładowują często napiętą sytuację i nadają groźnie wyglądającemu konfliktowi mocno komediowy charakter.Dyndalski – marszałek Cześnika, wzorzec starego wiernego sługi, którego łączą z chlebodawcą niemalże poufałe relacje. Nie nadużywa jednak tego zaufania, szanuje Cześnika i pozostaje lojalny względem swego pana. Dyndalski najmocniej zapada w pamięć w scenie, w której Cześnik dyktuje mu treść listu do Wacława.

Geneza utworu

Mały Książę to najbardziej znana pozycja w dorobku francuskiego pisarza i pilota, o niełatwym do wymówienia nazwisku Antoine de Saint-Exupéry. Powstała w 1942 roku w czasie pobytu pisarza w Stanach Zjednoczonych. To jedyny w jego twórczości utwór o charakterze baśniowym, który odbiera się jako zwrot ku własnej przeszłości i szukanie schronienia w latach dziecięcych. U podstaw tej ucieczki od teraźniejszości leżały dotychczasowe doświadczenia wojenne autora, m.in. klęska Francji w 1940 roku i nieustające jeszcze wówczas pasmo klęsk aliantów w starciach z Państwami Osi (Niemcy, Włochy i Japonia). Efektem był narastający niepokój i rozgoryczenie autora brakiem widocznych perspektyw na przyszłość. Pisanie Małego Księcia było więc czymś w rodzaju autoterapii, lekiem na kryzys egzystencjalny pisarza.

Mały Książę napisany został w Ameryce, ale narodził się w odległym zakątku Afryki, na skraju Sahary, na terenie dzisiejszego Maroka. Exupéry – doświadczony pilot i prawdziwy pasjonat lotnictwa – spędził tam kilkanaście miesięcy jako komendant lotniska i wylatał setki godzin nad saharyjskim bezkresem. Tam mierzył się z samotnością i oddaleniem, które pozwoliło mu zyskać szerszą perspektywę w spojrzeniu na świat. 

Osobiste przeżycia Saint-Exupéry’ego są zresztą obecne w całej jego twórczości, a wszystkie jego książki mają dwie wspólne cechy: związane są z pilotowaniem, a tłem ich akcji jest jakieś pustkowie. Podobnie jest w Małym Księciu

W grudniu 1935 roku autor próbował pobić rekord przelotu na trasie Paryż–Sajgon i rozbił się na Pustyni Libijskiej (Wschodnia Sahara). Życie pisarza i towarzyszącego mu nawigatora uratowała beduińska karawana, która odnalazła ich, odwodnionych i skrajnie wyczerpanych, po czterech dniach morderczej wędrówki, bez zapasów wody i jedzenia. Wspomnienia tamtych właśnie przeżyć stały się kanwą zasadniczego wątku opowieści o Pilocie i o chłopcu z planety B-612.

Dosyć powszechnie uważa się, że autobiograficzny charakter ma również wątek Róży, a pierwowzoru tej postaci upatruje się w Consuelo de Saint-Exupéry, żonie pisarza. Państwo Exupéry dosyć swobodnie traktowali swój związek, nie nadawaliby się na wzorzec z poradnika dla udanych małżeństw. Wydaje się jednak, że to do swojej żony skierował autor wyznanie Małego Księcia:  nie zawsze wiedziałem, jak troszczyć się o Ciebie. Consuelo wszak pochodziła z Salwadoru, który nazywa się czasem „ziemią wulkanów”, a swojej autobiografii dała tytuł Pamiętnik Róży.

Czas i miejsce akcji

Czas akcji. Pomiędzy awaryjnym lądowaniem Pilota na Saharze a odejściem Małego Księcia, mija osiem dni i to w zasadzie jedyny pewnik, jakim możemy się posłużyć, próbując określić czas akcji. Fabuła ma jednak znacznie szersze ramy czasowe. Narrator cofa się we wspomnieniach do swojego dzieciństwa, opowiada o wcześniejszym życiu Małego Księcia na planecie B-612, opisuje jego podróże po innych planetach i roczny pobyt na Ziemi, a pod koniec opowieści wspomina, że od odejścia Małego Księcia upłynęło już sześć lat. 

Miejsce. Awaria samolotu przydarzyła się Pilotowi, gdy przelatywał nad największą pustynią na Ziemi. Sahara pokrywa niemal całą Afrykę Północną, a jej powierzchnia to prawie 1/3 całego kontynentu. Na tym bezkresnym pustkowiu dochodzi do spotkania Małego Księcia z Pilotem. We wspomnieniach Małego Księcia przenosimy się również na jego rodzinną planetę B-612 oraz odwiedzamy planety, a w zasadzie asteroidy o numerach: 325, 326, 327, 328, 329 i 330, które znalazły się na szlaku jego podróży: Króla, Próżnego, Pijaka, Bankiera, Latarnika, Starszego Pana – Geografa.

Pustynia. Nie sposób uciec od symbolicznego znaczenia pustkowia, na którym spotykają się Pilot (autor i narrator w jednym) oraz Mały Książę. Pustynia wyostrza zmysły, czas zwalnia. W ekstremalnych okolicznościach, czasem w obliczu śmierci, uwolniony od zgiełku i drobiazgów codzienności, człowiek zostaje sam na sam ze swymi lękami, słabościami i wadami. Samotność i oddalenie są niezbędne, aby poznać i zrozumieć siebie i innych. Pustynia nie jest więc symbolem ucieczki od ludzi, ale świadomego wyciszenia się, odsunięcia, celem zyskania szerszej perspektywy.

Asteroidy. Postaci zamieszkujące małe planetki odwiedzone przez Małego Księcia symbolizują różne typy głównych przywar ludzkich, takich jak: pycha, próżność czy chciwość.

Fabuła Małego Księcia

W trakcie lotu nad Afryką Północną psuje się samolot pilotowany przez narratora. Zmuszony jest do awaryjnego lądowania na Saharze, zabiera się za poszukiwanie usterki i naprawę silnika. Zapas wody wystarczy mu na osiem dni.

Tymczasem na planecie B-612, odkrytej dla Ziemian przez tureckiego astronoma, mieszka Mały Książę. Planeta jest tak niewielka, że jej jedyny mieszkaniec może codziennie oglądać czterdzieści trzy zachody słońca. Znajdują się na niej trzy wulkany, w tym dwa czynne, ale prawdziwym zagrożeniem dla niej są baobaby, których nadmierny wzrost zagraża istnieniu planety. Pewnego dnia na planecie pojawia się Róża. Po rozmowie z nią Mały Książę decyduje się opuścić swój dom i wyrusza w międzyplanetarną podróż.

Mały Książę odwiedza sześć planet zamieszkałych przez specyficzne postaci. Spotyka Króla, Próżnego, Pijaka, Bankiera, Latarnika i Geografa. Każda z nich symbolizuje pewien określony typ postawy i postrzegania świata. 

Siódmą planetą na trasie Małego Księcia jest Ziemia. Tam spotyka Pilota i razem ruszają do studni. Po drodze opowiada mu o swoim dotychczasowym pobycie na ziemi. Gdy po przybyciu na naszą planetę trafił na pustynię, gdzie nie było żadnych ludzi, postanowił ich poszukać. Od spotkanych po drodze: węża, pustynnego kwiatu, echa, dróżnika/zwrotniczego i sprzedawcy dowiaduje się co nieco na temat ludzi. Odwiedzając różany ogród uświadamia sobie wyjątkowość tej, którą porzucił opuszczając swoją planetę. Od Lisa uczy się czym jest przyjaźń i w trakcie wspólnej wędrówki z Pilotem zaprzyjaźnia się z nim. Kiedy odnaleźli studnię, okazało się, że Mały Książę nieopodal rozpoczął swoją wędrówkę po Ziemi i chciał wrócić w to miejsce, gdzie przed rokiem spotkał węża/żmiję. Pamiętał, co usłyszał rok wcześniej i wiedział, że dzięki ukąszeniu węża będzie mógł wrócić na swoją planetę, wrócić do Róży. W naszym ludzkim pojęciu Mały Książę umiera – wraca do Róży – a na Ziemi pozostaje we wspomnieniach narratora.

Trzy główne wątki utworu:

Bohaterowie

Pilot – narrator opowieści o Małym Księciu. Usterka silnika samolotu zmusza go do awaryjnego lądowania na Saharze. Zapas wody wystarczy mu na osiem dni. Tyle ma czasu, aby usunąć usterkę i spróbować wystartować, albo odnaleźć jakieś miejsce z wodą. W przeciwnym razie czeka go śmierć. Na Saharze spotyka niezwykłego chłopca, jak się okazuje przedstawiciela innej planety, który w rzeczywistości jest przybyszem z przeszłości Pilota i pozwala mu odnaleźć w sobie okryte gdzieś pod warstwą dorosłości wspomnienia z dzieciństwa. 

Mały Książę – mieszkaniec planety B-612. Czuje się za nią odpowiedzialny, chroni ją przed zagładą ze strony baobabów. Gdy na jego planecie pojawia się Róża, burzy jego uporządkowany dotąd świat. Po rozmowie z nią Mały Książę wyrusza w podróż, która jest faktycznie ucieczką od Róży i jej niezrozumiałych dla bohatera zachowań. Podróżuje rok i w tym czasie odwiedza siedem planet. Sześć z nich to niewielkie asteroidy, zamieszkałe przez bardzo specyficzne indywidua, a siódmą jest Ziemia, gdzie spotyka m.in. Pilota. Ta podróż pozwala odkryć Małemu Księciu kim jest, a to odkrycie dokonało się nie tylko za pomocą rozumu, ale przede wszystkim za pomocą serca. To ono wskazało mu prawdziwy charakter jego relacji z napotkanymi po drodze postaciami. Wędrując, zrozumiał czym/kim jest dla niego Róża, dlaczego jest tak wyjątkowa i ważna. Mały Książę wraca na swą planetę, ale na zawsze pozostaje we wspomnieniach Pilota. 

Róża – przyczyna rozterek, podróży i przemiany Małego Księcia. Rozmowa z nią była bezpośrednim powodem jego decyzji o opuszczeniu planety B-612. Na planetę Małego Księcia została przyniesiona przez wiatr. Wydaje się być zadufana w sobie, dąsa się i lekceważąco odnosi się do Małego Księcia, traktując go niczym służącego, a poza tym ma cztery ostre kolce. Dopiero po wielu dniach podróży i wielu rozmowach z napotkanymi postaciami Mały Książę zaczyna rozumieć, że zachowanie Róży to był jedyny znany jej sposób na radzenie sobie ze strachem i niepewnością, że wymagała opieki i uczucia, a wtedy – mimo czterech ostrych kolców – mogłaby odpłacić tym samym.

Wąż lub Żmija – postać spinająca klamrą pobyt Małego Księcia na Ziemi. To pierwszy rozmówca bohatera na naszej planecie. Dysponuje potężnym darem, jednym dotknięciem potrafi odesłać każdego tam, skąd przybył (z prochu powstałeś, w proch się obrócisz). Wyraża się w zagadkowy, niejednoznaczny sposób. Zwraca Małemu Księciu uwagę na problem samotności ludzi i samotności wśród ludzi. To również ostatnia postać, z którą – dosłownie – tytułowy bohater styka się na Ziemi. Mały Książę przyjmuje zaoferowaną mu przez gada pomoc w powrocie do domu i po jego ukąszeniu umiera na Ziemi, wracając na planetę B-612. 

Lis – jedna z ważniejszych postaci pojawiających się w utworze. Jest swoistym rzecznikiem autora, wyrazicielem jego poglądów. W stosunku do Małego Księcia Lis pełni rolę trochę nauczyciela, a trochę dobrego przyjaciela, który zjawia się w potrzebie. Wiedzie samotne, monotonne życie, a prosząc Małego Księcia o oswojenie, proponuje mu przyjaźń i uczy go, jak ważne jest to uczucie: znamy tylko to, co oswoimy. Po wizycie w różanym ogrodzie Mały Książę jest rozczarowany i pełen wątpliwości. Wtedy Lis tłumaczy mu, że wyjątkowość Róży z planety B-612 polega właśnie na tym, że Mały Książę „oswoił” ją, poświęcając jej dużo czasu i starań. Lisek płacze po odejściu przyjaciela, ale odnajduje wspomnienia o nim w kolorze dojrzałych zbóż, przypominającym kolor włosów Małego Księcia.

Król – mieszkaniec i władca asteroidy C-325. Tron i purpura mają dodawać mu królewskiego majestatu. W istocie podstawą jego władzy jest jego własne przeświadczenie o tym, że ją posiada. Upaja się jej pozorami, które sam stwarza. Wydaje tylko takie rozkazy, o których wie, że się spełnią. Żyje w świecie złudzeń i uznaje się za władcę wszystkich ludzi.

Pyszałek – mieszkaniec asteroidy C-326. Człowiek głupi i próżny. We własnym mniemaniu uchodził za wzorzec mody i piękna, choć kapelusz, który nosił, szczerze rozbawił Małego Księcia. Oczekiwał jedynie pochwał i uwielbienia, które jego zdaniem po prostu mu się należały, a on żył dla nich. Niczym zaprogramowany robot unosił kapelusz, ilekroć usłyszał brawa.

Pijak – równie głupi jak Pyszałek, mieszkaniec asteroidy C-327, która pełna była pustych i pełnych butelek. Stępiony alkoholem mózg zapętlił mu się w błędnym kole rozumowania i nałogu. Pił, żeby zapomnieć o tym, że wstydzi się tego, że pije.

Biznesmen – materialista z asteroidy C-328. Przekonany o tym, że gwiazdy są jego własnością, całymi dniami liczył je niemal bez przerwy od pięćdziesięciu lat. Nie miał innych marzeń, pragnień ani oczekiwań, pożądał bogactwa dla samego faktu bycia zamożnym. Jego bogactwo nikomu ani niczemu nie przyniosłoby żadnych korzyści. 

Latarnik – zmęczony stary mieszkaniec asteroidy C-329, pełnił odpowiedzialną funkcję Latarnika. Wedle zasad, których przestrzega, ma zapalać latarnię wieczorem i gasić rankiem. Kiedyś jednak dzień na jego planecie trwał dwanaście godzin, a obecnie jedną minutę. Więc biedny człowiek zmuszony jest do nieustannej pracy. Świat wokół niego się zmienił, a jego zasady pozostały niezmienione. Mając do wyboru: wyrzec się zasad i odpocząć albo pozostać im wiernym – postanowił się ich trzymać. Nie przyjmuje do wiadomości, że być może warto by się zmienić i dostosować do świata. Pozornie bezsensowna praca pozwala mu mieć cel w życiu i być potrzebnym, ale nie staje się przez to choćby trochę mniej bezsensowna.

Geograf – naukowiec-teoretyk był mieszkańcem asteroidy C-330, całkiem sporej i całkiem ładnej, ale nie wiedział o niej nic poza tym, co powiedzieli mu podróżnicy. Problem w tym, że żadni podróżnicy go nie odwiedzali, a nawet jakby ktoś przybył, to Geograf i tak by mu nie uwierzył, bo nie mogliby mu dostarczyć wystarczająco przekonujących dowodów na istnienie tych wszystkich rzeczy. Postać wzbudzająca politowanie, naukowiec, który sam pozbawił się kontaktu z realnym światem. Jego teoretyczna wiedza i badania symbolizowane przez trzymaną w ręku lupę są nieprzydatne ani dla niego ani dla kogokolwiek. 

Dróżnik – Zwrotniczy – pierwszy z ludzi spotkanych przez Małego Księcia na Ziemi. Jego praca polegała na sortowaniu podróżnych w pakiety po tysiąc osób i umieszczaniu ich w pociągach odjeżdżających raz w prawo raz w lewo. Na pytanie chłopca, dlaczego ludzie wciąż się przemieszczają odparł, że wydaje im się, że gdzie indziej jest lepiej, niż tu, gdzie oni są: nikomu nie podoba się tam, gdzie jest

Sprzedawca – kolejny człowiek spotkany na Ziemi przez głównego bohatera. Handlował udoskonalonymi tabletkami na pragnienie. Wedle „specjalistów” jedna tabletka wystarcza na tydzień, a dodatkowo pozwala zaoszczędzić aż 53 minuty w ciągu tygodnia. Nie potrafił rzeczowo odpowiedzieć na pytanie, po co ludzie to robią i co robią z oszczędzonym czasem. Jest symbolem nie tylko bezmyślnego konsumpcjonizmu, ale i zarabiania na sztucznie kreowanych potrzebach.

Geneza utworu

Juliusz Słowacki napisał Balladynę w 1834 roku w czasie pobytu w Szwajcarii. Po raz pierwszy utwór wydano w Paryżu w 1839 roku. I w tym też roku Słowacki dedykował go Zygmuntowi Krasińskiemu, którego nazwał w adresowanym do niego liście „kochanym poetą ruin”. 

Balladyna to dramat w pięciu aktach, który najczęściej określa się jako tragedię. Charakterystycznym bowiem dla tego gatunku wyróżnikiem jest toczący się we wnętrzu bohaterów spór między chęcią realizacji pragnień a przyjęciem tego, co niesie im los. Drugim wyróżnikiem jest nieuchronny upadek bohatera. 

Balladyna jest dramatem romantycznym z elementami baśni poetyckiej, ale można w niej dostrzec również elementy kryminału, melodramatu, komedii, moralitetu, a nawet teatru absurdu. Maria Janion określiła utwór Słowackiego najwspanialszym w literaturze polskiej utworem – wcieleniem ironii tragicznej romantyzmu

W liście do matki poeta porównywał swą sztukę do starej ballady […], przeciwnej zupełnie prawdzie historycznej, czasem przeciwnej podobieństwu do prawdy. W Balladynie przeplatają się bowiem wątki i wydarzenia o bardzo różnorodnym charakterze:

Czas i miejsce akcji

Akcję umiejscowił Słowacki gdzieś „koło jeziora Gopło”, a nadgoplańska kraina to miejsce o wyjątkowym dla naszej historii znaczeniu. Tam mają korzenie najstarsze polskie legendy, zarówno te o Lechu i gnieździe białego orła, jak i te o Piaście i Popielu, którego zjadły myszy.

Opisane w utworze wydarzenia rozgrywają się w ciągu czterech dni, w czasach przedhistorycznych i w czasie baśniowym („za czasów bajecznych”), czyli u zarania słowiańszczyzny. Wspominane są imiona Piasta i Popiela, legendarnych władców dawnych ziem, które stały się kolebką polskości, a Pustelnik – jedna z postaci dramatu – okazuje się być wygnanym przez podstępnego brata królem Popielem III.

Czynnym świadkiem wydarzeń, a czasem i czynnikiem sprawczym ludzkich działań, jest natura. 

Treść Balladyny

W utworze wykorzystany jest znany baśniowy motyw: władca szukający kandydatki na żonę trafia do skromnej chatki pod lasem, gdzie mieszka uboga wdowa i jej dwie piękne córki: Balladyna i Alina. 

Książę nie potrafi wybrać, obie panny bardzo mu się podobają. Jedna, ciemnowłosa z oczami jak węgle; druga, smukła, wdzięczna blondynka o gołębim sercu. Za namową matki dziewcząt ogłasza więc konkurs zbierania malin – która panna więcej malin zbierze, tę za żonę wybierze.

Występna Balladyna zabija pracowitą i sumienną siostrę, zabiera jej dzban pełen malin, a w domu ogłasza, że Alina uciekła z kochankiem. Spełnia swoje marzenie, zostaje żoną księcia i Panią na Zamku – ale w żaden sposób nie potrafi pozbyć się piętna morderczyni, czerwonej plamy od malin lub od krwi. Plamy, która pojawiła się na jej czole i zmuszona jest przez to nosić zasłaniającą piętno przepaskę.

Pierwsza zbrodnia pociąga za sobą kolejne. Balladyna wstydzi się matki, więc więzi ją w wieży, a wkrótce wypędza z Zamku. Gdy jej mąż wyrusza na wojnę, ona knuje i romansuje z Fon Kostrynem, dowódcą straży zamkowej. Kolejnymi ofiarami tej pary są: Grabiec – dawny kochanek i mimowolny świadek zabójstwa Aliny, Pustelnik – który odkrył tajemnicę siostrobójstwa, Gralon – posłaniec od Kirkora, Kirkor – zdradzony i zabity w bitwie przez Fon Kostryna, a w końcu i sam Fon Kostryn – kochanek i wspólnik Balladyny we wcześniejszych zbrodniach, który stał jej na drodze do sprawowania rządów.

Już jako samodzielna władczyni, Balladyna chce zakończyć pasmo zbrodni i występków i starym zwyczajem przystępuje do sądzenia. W trzech kolejnych sprawach uznaje, że winni zbrodni zasługują na śmierć. Nie dopuszcza, albo nie chce dopuścić do siebie myśli, że sprawuje sąd nad swoimi występkami. Kiedy po raz trzeci wydaje wyrok śmierci – ginie rażona piorunem. Zbrodnia zostaje ukarana, a sprawiedliwości staje się zadość.

Jako że to motyw baśniowy, równolegle do głównej osi wydarzeń rozgrywają się dzieje postaci fantastycznych – miłość leśnej nimfy Goplany, królowej jeziora, do wiejskiego osiłka Grabca, miłość pasterza Filona do martwej Aliny, zaklęcie Grabca w wierzbę, a potem w króla dzwonkowego. Obydwie płaszczyzny, ta realna i ta nierzeczywista, splatają się ze sobą, a działania postaci z obu przedstawionych w dramacie światów mają swoje wymierne konsekwencje w obu wymiarach.

Bohaterowie

Kirkor – rycerz-książę, pan na zamku w pobliżu jeziora Gopło. Szczery, uczciwy i szlachetny. Bierze za żonę córkę wdowy, dziewczynę z ludu – Balladynę.

Pustelnik – zdetronizowany w wyniku spisku swojego brata król Popiel III, władca w Gnieźnie. Żyjący na odludziu samotnik, znachor i miejscowy mędrzec. Przechowuje w ukryciu koronę Lecha – tradycyjne insygnium królewskie.

Wdowa – prosta wiejska kobieta, matka Balladyny i Aliny. Chce zapewnić córkom lepszy los.

Balladyna – córka Wdowy, piękna, czarnowłosa dziewczyna o czarnych oczach. Pod maską tajemniczej osoby kryje się w gruncie rzeczy próżna, rozpustna i pełna kompleksów wiejska dziewczyna o złym charakterze, skłonna do oszustw i intryg, pełna pychy, egoizmu i wygórowanych ambicji. Dla osiągnięcia swoich celów nie cofnie się nawet przed zbrodnią. Zmuszona do rywalizacji z siostrą o względy przystojnego i bogatego Kirkora, woli zabić ją, niż uczciwie podjąć wyzwanie i pogodzić się z porażką.

Alina – druga, młodsza córka Wdowy. Smukła blondynka o niebieskich oczach. Skromna i łagodna, szczera i pracowita. Jest posłuszna matce i kocha ją, podobnie jak siostrę, której zwykle ustępuje. Ginie zamordowana przez Balladynę, zazdrosną o to, że mogłaby zostać wybranką Kirkora.

Filon – subtelny, sentymentalny, nieco nadmiernie wrażliwy pasterz-szaleniec, poszukujący idealnej miłości. Swój ideał odnajduje w martwej Alinie i bezskutecznie próbuje ją ratować.

Grabiec – syn wiejskiego organisty, „rumiany amant”, rubaszny prostak i nierób, lubujący się w obżarstwie i pijaństwie. Kochanek Balladyny i niespełniona miłość Goplany. Żałosny król dzwonkowy, przez chwilę, w trakcie uczty, potraktowany jak poważny władca z powodu podarowanej mu przez Goplanę korony Lecha, którą nosił. Ta korona stała się zresztą przyczyną jego śmierci. Grabiec został zamordowany przez Balladynę, która chciała zdobyć koronę Lecha dla siebie.

Fon Kostryn – syn wisielca, podający się za szlachetnie urodzonego (stąd ów przedrostek „Fon” – z niem. von), cudzoziemiec, dowódca straży zamkowej Kirkora. Przebiegły, fałszywy i wyrachowany, sprawny dwulicowy intrygant, żądny władzy i bogactwa. Próbuje manipulować Balladyną i wykorzystać ją dla osiągnięcia własnych celów. Zostaje jej wspólnikiem w zbrodni (Gralon, Grabiec, Pustelnik) i kochankiem. Nie docenia jednak inteligencji i żądzy władzy swojej kochanki i po zabiciu Kirkora w bitwie ginie otruty przez Balladynę.

Gralon – rycerz ze świty Kirkora, posłaniec księcia przynoszący Balladynie zapieczętowaną skrzynię i zakaz jej otwierania, co ma być sprawdzianem jej lojalności względem Kirkora. Pierwsza ofiara wspólnej zbrodni Balladyny i Fon Kostryna.

Dziejopis Wawel – groteskowy erudyta i dziejopis , który w epilogu rozmawia z publicznością, mitologizując jej postać i ośmieszając rozważania historyków.

Osoby fantastyczne

Goplana – nimfa wodna, obdarzona czarodziejskimi mocami królowa fal na jeziorze Gopło. Zajmuje się światem przyrody, ale równie wiele czasu poświęca na podziwianie i upiększanie własnej urody. W niewytłumaczalny sposób zakochuje się w przeciętnym wieśniaku Grabcu i, aby zdobyć jego miłość, ingeruje w ludzkie sprawy. Ciąg zdarzeń, który zainicjowała i których skutki przeraziły ją tak bardzo, że w końcu ucieka od świata ludzi.

Chochlik i Skierka – leśne duszki, elfy na usługach Goplany. Niezbyt pracowite, za to skore do wszelakich psot, szaleństw i złośliwości. Goplana trzymała je w ryzach za pomocą swoich czarodziejskich mocy.

Motywy literackie w Balladynie

Kontakt
Pracujemy od poniedziałku do piątku, od 10:00 do 17:00.
Messenger[email protected]☎️ 571-424-115Zaloguj się na platformę
Polskie Centrum Kształcenia i Edukacji sp. z o.o., ul. Gałczyńskiego 39, 43-300 Bielsko-Biała,
NIP: 937274
0028
2025
© Wielka Powtórka 8 Klasa
cartmic